niedziela, 15 czerwca 2014

Nowy współtwórca Jarek


I jego pierwsza recenzja - "Więzień Labiryntu" James'a Dashner'a



Cześć. Jestem Jarek i zostałem przez dziewczyny zaproszony do współtworzenia tego bloga. Niezmiernie się cieszę z tej propozycji, ponieważ łączy to moje dwa codzienne zajęcia: pisanie i czytanie. Czy wiecie, że: "775 mln ludzi na świecie nie potrafi pisać i czytać. Blisko dwie trzecie analfabetów to dziewczęta i kobiety." Dlatego właśnie cieszy mnie to, że mogę podzielić się z Wami moimi recenzjami i przemyśleniami na temat cudownych książek. Oprócz tego interesuję się muzyką \m/ oraz jestem harcerzem. Miłej lektury. :) 

________________________________________________


Książka, a właściwie cała trylogia, która dwa tygodnie temu wpadła mi w ręce, to nic innego jak trzymająca za żołądek powieść o chłopaku i jego nowych przyjaciołach, który… budzi się w środku kamiennego labiryntu. Miejsce to, Strefa, wydaje się być bezpiecznym azylem, lecz za jego murami co noc budzi się do życia zło. Co gorsza, chłopak został wręcz wyssany z własnych wspomnień. Jedyna informacja jaką dysponuje to jego imię… THOMAS.

„Normalny labirynt byłby nie lada wyzwaniem - a ten zmienia się co wieczór, więc jeśli podejmiesz parę błędnych decyzji, to spędzisz nockę z wściekłymi bestiami. To nie jest miejsce na przygłupów i mazgajów.”

Już po przeczytaniu kilkudziesięciu stron można zauważyć pewien drażniący schemat autora, który ciągnie się prawie do ostatnich zdań trylogii – brak wytłumaczenia oraz rozpoczynanie coraz większej ilości nowych wątków historii. James Dashner próbuję w kolejnych tomach ogarnąć wszystko co rozpoczął w pierwszej książce i nie można zaprzeczyć, że udało mu się uzyskać świetny wynik – stworzył tajemnicę, którą czytelnik chce odkryć, nawet jeśli ma to przypłacić czytaniem do późnych godzin nocnych. Każda przewracana kartka wprowadza nas jeszcze głębiej w tą trudną do zrozumienia grę ludzi zamkniętych w labiryncie i DRESZCZu.

"Na samą myśl o tym włosy na tyłku stają mi dęba."

W osobistym odczuciu książkę mógłbym porównać do bestsellerowych Igrzysk Śmierci. Cały klimat powieści utrzymany w czasie post-apo buduje ciekawe napięcie, kiedy próbujemy rozszyfrować kolejne fragmenty układanki. W książce niejednokrotnie spotykamy rozczarowujące zachowania bohaterów i tak naprawdę do końca nie wiemy komu moglibyśmy zaufać, a kto chce wbić nam nóż w plecy. Niestety po przeczytaniu całej trylogii, mam pewne odczucie, że autor rozpoczął zbyt wiele wątków i nie wszystkie zostały wyjaśnione, albo niektóre z nich są całkowicie niepotrzebnie dodane.


Osobista ocena: 8/10
Pozdrawiam, Jarek.

1 komentarz:

  1. "775 mln ludzi na świecie nie potrafi pisać i czytać. Blisko dwie trzecie analfabetów to dziewczęta i kobiety." Tym właśnie dostałeś ode mnie minus ;)

    OdpowiedzUsuń