wtorek, 24 czerwca 2014

Hilary Freeman "Wtedy lecę wysoko"

Czyli Robin Hood w spódnicy. 


Cześć. Tu znowu ja, Jarek. Dużo czytałem od mojej pierwszej recenzji, ale jakoś dopiero teraz zabrałem się za napisanie kilku zdań. Na początek wezmę na tapetę coś lekkiego. Książka z pozoru dla tych czytelników, którzy dopiero stykają się z literaturą poza szkołą, ale gdyby przyjrzeć się temu wszystkiemu z drugiej strony...
_________________________________________

Krótki opis dla zainteresowanych: Ruby jest notoryczną złodziejką sklepową - ale z małą różnicą. Bo wszystko, co kradnie, oddaje ubogim. A później opisuje to na swoim blogu. Tak naprawdę nie robi tego dla pieniędzy - kradzieże sklepowe dają jej niezłą porcję adrenaliny. W końcu Robin osiąga sławę, której zawsze pragnęła.

Nie będę owijał w bawełnę. Książka z początku wydawała mi się banalna oraz nierealna. Jej prostota aż kuła w oczy. Byłem wyczerpany po trzech dniach harcerskiego biwakowania, a jednak zanim się obejrzałem już przeczytałem prawię połowę. Nie można wejść do sklepu i po prostu coś zabrać, od tak sobie. Tak nikt nie robi...


Albo przeoczyłem czytając, albo nie zrozumiałem jak autor chciał to przekazać, ale nie rozumiałem dlaczego piętnastoletnia jedynaczka, która ma wszystko co chce, wchodzi do sklepu i nie płacąc wychodzi ze swetrem czy bransoletką w torbie. Pomijając to, że dziewczyna musi wykazywać kompletny brak racjonalnego myślenia, zakłada bloga w którym mówi o swoich wyczynach. Inną sprawą, która mnie dziwi w tej książce, jest "fejm" Ruby który wystrzeliwuję w ciągu jednego dnia. Odnoszę wrażenie, że autor miał pomysł na fabułę, ale połączenie wszystkiego w jeden ciąg skończyło się porażką.

"Nie ma takich zmartwień, które nie rozpuszczają się w czekoladzie."
 Mimo wszystko jest w tej książce coś wartego uwagi. Chłopak, Noe. Nie będę raczej przybliżał całej sytuacji dwóch głównych bohaterów, ale urzekła mnie nuta miłości/przyjaźni w tej książce. Piętnastolatek widzi swoją rówieśniczkę i pamięta jak bawili się razem jako dzieci. Nie może przeboleć straty przyjaciółki, a kiedy ona znów zaczyna się interesować dawnym znajomym, Noe może zrobić dla niej wszystko.

Słowem końca chciałbym jeszcze ponarzekać na koniec książki. Aż się prosi o kontynuację, ponieważ powieść kończy się jakby w środku rozdziału. Jakby ktoś wyrwał ostatnie kilkadziesiąt stron książki. Szkoda.
Osobista ocena: 4/10
Pozdrawiam, Jarek.

2 komentarze:

  1. Robin Hooda bardzo lubię, ale taka nowoczesna wersja nie przemawia do mnie. A ocena również nie za wysoka, więc chyba dużo nie stracę jeśli odpuszczę sobie tę pozycję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko to moja własna ocena.Może Ty w tej książce znajdziesz coś, co mnie nie poruszyło i dlatego dałem jej tylko 4/10.

      Usuń