czwartek, 11 września 2014

J.D. Salinger "Buszujący w zbożu"

Lepiej nikomu nic nie opowiadajcie. Bo jak opowiecie - zaczniecie tęsknić.

Trudno jest powiedzieć o książce, która miała już miliony recenzji i jest absolutnym klasykiem, jednak postanowiłam skrobnąć kilka słów, ponieważ na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie.

Holden Coufield jest szesnastolatkiem, którego właśnie wyrzucili ze szkoły. Znowu. Chłopak samotnie wyrusza do Nowego Jorku, aby uciec przed nie do końca wiadomo czym. Po prostu ma taką potrzebę, a kiedy Holden odczuwa potrzebę zrobienia czegoś to robi to nawet jeśli wiąże się to z przyłapaniem przez rodziców w pokoju siostry w środku nocy w niedzielę podczas gdy miał być w domu dopiero w środę.

Jeśli mam być szczera to polubiłam Holdena. Za jego spontaniczność. Jednak "Buszujący w zbożu" silnie wpłynął na mój światopogląd. Bohater tak naprawdę jest arogancki i nienawidzi świata. Zewsząd otaczają go "bufoni i kabotyni", którzy mają same wady (podczas gdy sam Holden jest ich praktycznie pozbawiony) co sprawia, że w czasie czytania książki zaczyna się bardziej zwracać uwagę na wady innych ludzi (nie polecam - niebezpieczne dla stosunków międzyludzkich). Cóż, książka, która gra sobie w najlepsze na strunach wrażliwej duszy.

Podsumowując: uważam, że każdy powinien "Buszującego" przeczytać, nie dlatego, że jest piękny i ma wciągającą fabułę, ale dlatego żeby się obudzić i zastanowić nad tym jaki jest jego stosunek do świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz